Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 54
Pokaż wszystkie komentarzeKolega za nerwowo podchodził do zakupu - i dlatego taki ogrom przykrych wrażeń. Po pierwsze: motocykle to nie samochody, produkuje się je w mniejszych ilościach, nie trzyma w salonach na zapleczu bo to związane jest z kosztami - więc sztuki dostępne "od ręki" trzeba sobie upolować. Sporo jeżdżę po Polsce i spotykam na prawdę dobre oferty, zwłaszcza od grudnia do marca (zależnie od marki). Jak się chce dany model zakupić trzeba zostawić zaliczkę w kasie i spisać umowę wstępną w formie notatki (powinna zawierać datę i miejsce sporządzenia, informacje o przedmiocie zakupu, ustaloną kwotę i warunki zakupu). Najlepiej kupować w małym salonie gdzie możemy wszystko uzgodnić z Właścicielem, który najczęściej jest też pasjonatem motocykli. Do tej pory najciekawsze ofery odnotowałem w Hondzie przy Kartuskiej w Gdańsku, Triumph w Rumii, Free&Fun w Raszynie oraz w Motoriście Warszawa. Wszystkim udanych zakupów.
OdpowiedzHehe jakie za nerwowo? 1) Przy dzisiejszych środkach łączności to informację o stanie motocykla powinno mieć się w czasie rzeczywistym. Jeśli nie przez wewnętrzny system to kawał języka za przewodnika (patrz telefon). No chyba, że w całej firmie tylko jedna osoba potrafi sklecić trzy poprawne zdania po angielsku i akurat jest mocno zajęta ... 2) Zmiana umówionej ceny przez handlowca świadczy tylko o tym, że w firmie nie został poinformowany jakie ma widełki w które nikt mu się nie wpieprza. A to oznacza, że właściciel salon motocyklowy traktuje tak samo jak sklep spożywczy. 3) Na szybkiej realizacji transakcji powinno zależeć przede wszystkim salonowi. Wszak to on tu zyskuje.
Odpowiedz